Ale Model…

Wracałem już do samochodu po kilku godzinach podchodu, a na drodze kicał w moim kierunku zając, który nie zauważył mojej obecności. Ciągle się przybliżał, co chwilę skubiąc rośliny rosnące przy poboczu. Ustawiłem spokojnie sprzęt i czekam. Zając usiadł przy poboczu i pielęgnował nieco przemoczone w porannej rosie futerko. Po chwili ruszył i był coraz bliżej mnie, zatrzymując się i rozglądając. Przykicał tak blisko, że aż mnie zdziwiło, a na długim obiektywie skończyła się skala odległości. Ostrożnie wychyliłem się zza aparatu a zając w odl. 3 metrów. Zauważył wreszcie dziwną przeszkodę i nagle odskoczył na kila metrów do tyłu. Moje zdziwienie było jeszcze większe, kiedy zając ponownie dwa razy podchodził do mnie, próbując przejść dalej. W końcu musiałem się ujawnić, aby ułatwić podjęcie decyzji, w którą stronę ma się udać. Nieśpiesznie skręcił w pole i zniknął wśród wysokich traw.